| Humor, czyli co nas śmieszy... |
|
Przychodzi mama Jasia do Urzedu Pracy i pyta o jakas robote dla Jasia.
na to urzednik:
- a co Jasiu umie?
mama:
- Jasiu umie murowac.
urzednik:
- to mamy tu pracę dla murarza 4000 pln na reke.
mama:
- o Jezu, tyle pieniedzy Jasiu ciagle pijany bedzie, a cos innego?
urzednik:
- no to pomocnik murarza 3000 pln na reke.
mama:
- o Jezu, Jasiu ciagle pijany bedzie.
urzednik:
- no to czego Pani szuka?
mama:
- cos za 600 pln na reke.
urzednik:
- nie, nie, Jasiu musialby miec wyzsze studia...
dodał M.Krupowies
nadesłała A.Szabunio (moja siostra)
nadesłał M.Krupowies
dodał M.Szabunio
Do niewielkiego sklepiku muzycznego przy lubelskim deptaku wchodzi znany warszawski kolekcjoner ludowych instrumentów muzycznych z całego świata.
- Czy dostanę u was - pyta wyniośle - wygarbowaną skórę kozy do polskich tradycyjnych dudów?
- Niestety nie mamy - odpowiada sprzedawca
- No pewnie skąd w takim grajdole byłaby wygarbowana kozia skóra - komentuje wybitny specjalista - A może jest bejcowana skorupa żółwia do kongijskiego conca?
- Nie
- Cóż za pipidówa - mruczy pod nosem klient - To może chociaż znajdzie pan czesane włosy z końskiego ogona do irlandzkiej harfy celtyckiej?
- Przykro mi - odpowiada poirytowany sprzedawca - Ale mogę panu zaproponować świeżutkie krowie pizdy do niemieckich harmonijek ustnych...
dodał M.Szabunio
dodał M.Szabunio
jedzie sobie młode małżeństwo samochodem. Przejeżdżają obok "tirówek".
Żona pyta:
- Kochanie, co tu robią te panie i to tak ubrane?
- Robią ludziom przyjemności za pieniądze.
- A dużo można na tym zarobić?
- Oj, bardzo dużo, kochanie.
- To może i ja bym stanęła? W końcu dopiero co się dorabiamy, auto na spłacie, a czasy takie niepewne...
Maż unosi brwi ze zdziwienia:
- No, jak ty nie masz nic przeciwko, to ja tez się zgadzam.
- A co musze zrobić? - pyta żona.
- Stań tu, ja stanę 100 metrów dalej. Jak podjedzie klient to powiedz "stówa" i rób co trzeba.
W razie wątpliwości mów, ze musisz porozmawiać z menadżerem i przybiegnij do mnie.
- Ok.
Żona staje, stoi 5 min. Zatrzymuje się samochód. Żona podchodzi, a kierowca pyta:
- Ile?
- Stówa.
- Ale ja mam tylko siedem dych.
- Pan poczeka, musze porozmawiać z menadżerem.
Żona biegnie do męża i pyta:
- Józek, ale on mówi, ze ma tylko 70. Zrobić to?
- Nie kochanie, nie możemy od razu robić zniżek. Powiedz mu, ze za 70 to mu weźmiesz do ręki.
Żona biegnie z powrotem i mówi, że zrobi ręką za siedem dych.
Gość się zgadza, wyciąga interes...
Oczom żony ukazuje się instrument długi aż do kolan klienta.
Żona wytrzeszcza oczy i mówi:
- Musze porozmawiać z menadżerem.
Biegnie zdyszana do męża i wola:
- Józek, nie bądz świnia, pożycz mu te trzy dychy!
nadesłał M.Krupowies
dodał M.Szabunio
Fragment wywiadu z Holoubkiem:
"Przytoczę taki obrazek obyczajowy, który moim zdaniem dobrze ilustruje
to, co się teraz dzieje w polskiej polityce.
W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie
nie wolno palić papierosów. Zbliżył się strażak i powiedział:
"Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić".
A Kalina jak Kalina - z wdziękiem odparła:
"Odpierdol się strażaku".
I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś
czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny,
tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem
z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej:
"Ja też potrafię przeklinać, ty kurwo stara!".
Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był
reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją
zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł
do strażaka i powiedział:
"A pan jest chuj!".
Przy czym strażak był inny. Więc tak wygląda życie polityczne w naszym
kraju."
dodał M.Szabunio
CZY TY TEŻ MIEWASZ TAKIE UCZUCIE W PRACY???
|
nadesłała J.Mierzejewska
| |
|
|